Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,67

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 26
Średnia: 6,04
σ=1,76

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Ao no Kanata no Four Rhythm

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2016
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • AOKANA: Four Rhythm Across the Blue
  • 蒼の彼方のフォーリズム
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Gra (bishoujo); Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość
zrzutka

Sport zamiast mdławego romansu. Fascynujący świat latania, którego nie zapowiadał fatalny początek.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Asuka Kurashina przybywa na Kunashimę, leżącą w Archipelagu Czterech Wysp. Miejsce to jest niezwykłe, gdyż jego mieszkańcy latają, używając do tego wynalazku zwanego grav­‑shoes. Asuka zaczyna uczęszczać do szkoły Kunahama, której uczniowie również mają pozwolenie na używanie latających butów, sama jednak, mimo ogromnej fascynacji tematem, nie ma żadnych umiejętności ani doświadczenia. Pierwszego dnia w nowej klasie wychowawczyni przydziela jej trenera latania, Masayę Hinatę.

Ao no Kanata no Four Rhythm to seria, której dwa początkowe odcinki zapowiadały animowanego gniota. Zaczęło się od przedstawienia słodkiej nierozgarniętej panienki, która spotyka swojego księcia. Chwilę później do obsady dołączyły kolejne niewiasty. Pomyślałem – kolejny sztampowy harem! Drugi odcinek tylko potwierdził moje obawy, gdyż bohater został zmuszony do spędzania czasu z nową podopieczną, a za nimi plątały się dwa dodatkowe ogony. Co więcej, bardzo szybko okazało się, że Masaya ma traumę z przeszłości! Zdegustowany tym wszystkim, miałem zamiar rzucić serię w diabły. Kolejny odcinek zmienił jednak wszystko, pokazał, że twórcy mają pomysł na serię, znacznie lepszy niż brnięcie w sztampowy harem.

Flying Circus to sport oparty na lataniu przy użyciu grav­‑shoes, w którym dwójka zawodników ma za zadanie zbierać punkty na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest dotykanie po kolei jednej z czterech boi zawieszonych nad ziemią na planie kwadratu. Punkt zdobywa tylko gracz, który jako pierwszy dotknie boi zgodnie z jej numeracją. Druga metoda polega na uderzeniu w plecy przeciwnika. System ten przekłada się na grę, w której nie tylko liczy się szybkość lotu, ale też umiejętność manewrowania i walki powietrznej. To zaś pozwala na bardzo widowiskowe pojedynki, zaś w ramach ich limitu czasowego zawodnicy muszą się nieźle napocić, żeby zdobyć więcej punktów niż przeciwnik. Sporym ułatwieniem jest możliwość komunikacji z wybranym przez siebie strategiem, który z ziemi podaje wskazówki, jak rozegrać pojedynek.

Muszę się przyznać, że takie rozwiązanie fabularne, czyli stworzenie serii de facto sportowej, wprawiło mnie w niemałe osłupienie. Spodziewałem się czegoś całkowicie innego. Co więcej, nie jest to pierwsza lepsza chała, gdzie wątek sportowy stanowi tło dla szkolnego romansu, ponieważ odgrywa on tutaj główną rolę. Asuka uczy się trudnej sztuki latania, a gdy poznaje Flying Circus, postanawia zrobić wszystko, by z kompletnej amatorki niepotrafiącej utrzymać równowagi w powietrzu przeobrazić się w osobą będącą w stanie rywalizować z innymi. Metodą na osiągnięcie tego celu będą wyczerpujące treningi i sparingi. Nie zabrakło również kwestii sprzętowych, jako że każdy gracz musi dobrać sobie odpowiedni sprzęt – grav­‑shoes oraz kostium do pojedynków. Poruszono nawet kwestię udoskonaleń w nowych modelach tych butów, a także ich szerokie możliwości konfiguracji technicznej. Oczywiście, nie udało się uniknąć starych schematów trapiących serie sportowe, czyli nadzwyczajnego talentu Asuki podchodzącego niemal pod supermoce. Znajdziemy trochę elementów stojących w sprzeczności z logiką (jak chociażby stroje ze zbędnymi ozdobnikami, zwiększającymi opór aerodynamiczny), ale na szczęście nie psują zbyt mocno wrażeń podczas oglądania pojedynków.

Mocnym punktem anime okazały się przede wszystkim postaci. Mimo moich początkowych obaw, nie widzimy tutaj wianuszka słodkich panienek żyjących tylko po to, żeby uwiesić się na szyi swojego księcia z bajki. Trójka głównych bohaterek – Asuka, Misaki i Mashiro to dziewczyny mające zróżnicowane charaktery, podejście do życia, problemy i słabości. Nieco mniej wyrazisty jest Masaya, ale został obdarzony ogromną wiedzą i umiejętnościami, zaś jego trauma na szczęście nie okazała się typowym przedstawicielem traumTM i nie wpływa na jego życie w denerwujący widza sposób. Cała czwórka świetnie czuje się w swoim towarzystwie, uzupełnia się, ale też przeżywa trudne chwile niezrozumień, które potrafi przezwyciężyć. Bardzo udani są również bohaterowie drugoplanowi i epizodyczni. Poznajemy między innymi uczniów innych szkół, a każdy z nich coś sobą prezentuje, ma własny styl gry, metody, a także charakter. Bardzo zgrabnie pokazano interakcje części z nich z członkami klubu szkoły Kunahama podczas indywidualnych i grupowych spotkań, rywalizacji czy treningów. Każdy otrzymuje wystarczająco dużo czasu antenowego, żeby widz poznał jego podstawową charakterystykę, co zdecydowanie poprawia odbiór i nie jest rzeczą częstą w tak krótkich seriach. Dzięki temu poznajemy też zarysy rywalizacji krajowej we Flying Circus i historię tej dyscypliny, a nawet dostajemy nieco informacji o tym, jak wygląda ten sport poza granicami Japonii.

Oprawa wizualna prezentuje przyzwoity poziom. Projekty postaci są nie tylko zróżnicowane, ale przede wszystkim dokładne i niezdeformowane. Proporcje ciał wyglądają naturalnie, nie sprawiają wrażenia karykaturalnych czy przerysowanych. Same tła i scenerie są znacznie bogatsze w detale niż w innych anime z podobnej półki. Podobało mi się nasycenie barw, były ciepłe i wyraźne. Czasami niestety dochodzi do deformacji twarzy przy przejściu postaci na drugi plan, jednak nie jest to ani zbyt częste, ani nie zapada szczególnie w pamięć. Pochwalić trzeba animację w trakcie pojedynków, na której nie oszczędzano, ważniejsze walki były widowiskowe i płynne. Nie oczekujcie jednak realizmu w kwestiach fizyki, żadne prawa tutaj nie obowiązują. Niestety, w scenach niepokazujących rywalizacji sportowej już tak miło i dynamicznie nie jest. Niewielka ilość ruchu sugeruje mocno ograniczony budżet, który moim zdaniem słusznie przekierowano na główną atrakcję serii. Przy takiej ilości bohaterek nie mogło zabraknąć fanserwisu, który okazał się całkiem dobrze wykonany. Mimo okazji do wepchnięcia kosmicznej ilości scen majtkowych (szkolny mundurek z minispódniczką to NIE JEST najlepszy strój do pokonywania drogi do szkoły lotem), zdecydowano się na subtelne ujęcia w naturalnych do tego sytuacjach – takich jak wieczorna pogawędka w piżamach czy rozpięcie kostiumów w celu ochłodzenia się po wykańczającym meczu. Była również scena bieliźniana i kąpielowa, ale też nic szczególnie śmiałego.

Gorzej jest z udźwiękowieniem. Lwia część anime jest po prostu głucha, a przez pozostałą część w tle plumkają utwory niepozostawiające po sobie żadnego wrażenia, niegrzeszące ani dynamiką, ani melodyjnością. Chyba tylko podczas dwóch pojedynków rzeczywiście próbowano podkreślić dynamikę akcji, ale moim zdaniem z marnym skutkiem. Czołówka i ending również nie wpadły mi w ucho, chociaż nie zmusiły też do ich przewijania. Są to utwory niczym się niewyróżniające, ale też nie mogę powiedzieć, że szczególnie złe – słyszałem masę gorszych.

Ao no Kanata no Four Rhythm to anime, któremu niewiele zabrakło do poziomu ponadprzeciętnego. Ma zalety, ma ciekawy pomysł, ale też wiele elementów dałoby się wykonać lepiej czy wykorzystać w nieco inny, bardziej udany sposób. Nie jest też pozbawione szeregu wad, ale nie są one dyskwalifikujące ani nie uprzykrzają seansu. Nie żałuję czasu poświęconego na obejrzenie tych dwunastu odcinków. Czy polecam? Na pewno tym, którzy szukają lekkiej rozrywki bez wygórowanych oczekiwań w kwestii zwrotów akcji i zawiłości fabularnych, czy też wybitnych skomplikowanych charakterów postaci. Można przy tej serii miło spędzić czas, potraktować ją jako odskocznię od ciężkich, trudnych dla widza tytułów.

Piotrek, 17 kwietnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: GONZO
Autor: sprite
Projekt: Keiya Nakano
Reżyser: Fumitoshi Oizaki
Scenariusz: Reiko Yoshida
Muzyka: Elements Garden

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Ao no Kanata no Four Rhythm - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl