Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 13
Średnia: 7,46
σ=1,39

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Cleopatra

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 1970
Czas trwania: 112 min
Tytuły alternatywne:
  • クレオパトラ
Gatunki: Dramat, Romans
zrzutka

Klasyczna opowieść o Kleopatrze, podana w sosie z absurdu, seksu i psychodelii.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Zapoznając się z twórczością Osamu Tezuki, nietrudno zauważyć pewne schematy. Tezuka korzystał w swoich dziełach z podobnych wzorców osobowych, poruszał dość podobne kwestie i stawiał bohaterów przed podobnymi wyzwaniami. Nie dotyczy to wszakże całości dorobku tego wielkiego twórcy. Są bowiem produkcje, które nijak nie dają się zaszufladkować w jakiejkolwiek z tezukowych kategorii, co więcej, nawet dziś wydają się produkcjami nieszablonowymi, odważnymi lub po prostu dziwnymi. Do nich właśnie należą filmy nakręcone na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przez Mushi Productions pod szyldem Animerama – Kanashimi no Belladonna, Senya Ichiya Monogatari oraz tytuł, który jest przedmiotem tej recenzji – Cleopatra.

Odległa przyszłość, w której ludzkość nawiązała kontakt z obcą rasą Pasateli, niezbyt nawet starannie ukrywającą swoją niechęć do Ziemian. Wywiad ludzki nie może poszczycić się szczególnymi osiągnięciami, aż w końcu udaje się ustalić, że kosmici wspominają o czymś, co nosi miano „Planu Kleopatry”. Aby zbadać, o co mogło chodzić, wysyła się w przeszłość umysły trojga ludzi. Zostają one umieszczone w ciałach trzech osób – królowej Egiptu, Kleopatry, jej ulubionego leoparda – Luby, oraz należącego do Juliusza Cezara niewolnika – Ioniusa. Zadaniem naszej trójki jest dokładnie poznać przebieg wydarzeń, w których brała udział Kleopatra, a następnie złożyć raport przełożonym. Przybywają na miejsce akurat w chwili, kiedy armia rzymska kończy podbój Egiptu, a Cezar rozkoszuje się nową wygraną. Wtedy właśnie Egipcjanie, pałając żądzą odwetu na mordercy ich braci, postanawiają wysłać Kleopatrę, siostrę faraona, do władcy Rzymian, aby rozkochała go w sobie, a następnie zamordowała.

Problem polega na tym, że Kleopatra, mimo jak najlepszych chęci, do szczególnie urodziwych niewiast nie należy. Apollo Doria, jedna z nestorek ruchu oporu, zabiera ją zatem do kapłanów, którzy dzięki mocy magii przemieniają grubą i piegowatą dziewczynę w najpiękniejszą z Egipcjanek. Mimo pewnych perypetii Kleopatra osiąga swój cel – Cezar z miłości do niej rezygnuje z podboju Egiptu, a ją samą osadza na tronie. Jednakże królowa zakochuje się w Juliuszu równie mocno, jak on w niej i nie jest już w stanie go zabić. Wspólnie wyruszają do Rzymu, w towarzystwie nowego gladiatora Cezara – Ioniusa, który dzięki tajemniczej broni sam jeden rozpędził armię buntowników. Nikt jednak nie wie, że Cezara dręczy zagadkowa choroba, a także pewien kompleks, który w decydujący sposób zaważy na przebiegu akcji.

Z powyższej części można by wywnioskować, że mamy do czynienia z adaptacją historycznej opowieści o Cezarze i Kleopatrze. Z grubsza rzecz ujmując – owszem. Sęk w tym, że panowie tworzący ten film musieli być chyba pod wpływem jakichś substancji poszerzających świadomość (co, biorąc pod uwagę okres powstawania filmu, nie zdziwiłoby mnie ani trochę) lub nieustannie pili sake. Cleopatra unosi się bowiem w niemal montypythonowskich oparach absurdu, a do tego doprawiona jest frywolną erotyką, przypominającą o szalonych latach „wolnej miłości”. Wszystko to sprawia, że do dwóch dramatów Williama Szekspira, które były tu inspiracją, z każdą kolejną sceną coraz dalej. Dobrze, pytanie jednak brzmi, czy w tym szaleństwie jest metoda?

A szaleństwa tu nie brakuje… Realia historyczne swobodnie mieszają się ze współczesnymi. Po Egipcie biegają ludzie ubrani w jak najbardziej współczesne ciuchy, ulubionym zajęciem Cezara jest palenie cygar, podczas bitwy nad okrętami latają samoloty, zaś w pałacu Kleopatry można znaleźć m.in. lodówki. Z jednej strony mamy tu plejadę postaci historycznych, z drugiej toczącemu morderczy pojedynek Ioniusowi na pomoc przylatuje… Astroboy (kilka innych postaci z mang Tezuki pojawia się tu przelotnie). Obok tego mamy komplet odwołań do kanonów sztuki – w pochodzie triumfalnym w Rzymie maszerują m.in. Wolność wiodąca lud na barykady Eugène Delacroix, Płonąca żyrafa Salvadora Dalego i Panny z Awinionu Pabla Picassa. Gdy Cezar zaczyna stawiać sobie pomniki, przypominają one Mount Rushmore, pomnik z Iwo Jimy lub Wilczycę kapitolińską. W ten sposób powstał mocno psychodeliczny miszmasz, na dodatek suto okraszony seksem.

Cleopatra uważana jest za najbardziej śmiały spośród filmów Tezuki. Owszem, sporo tu seksu, niekiedy nawet w mniej lub bardziej zawoalowany sposób pokazanego. Cóż, to epoka Zabriskie Point, więc ilość scen łóżkowych nie dziwi. W swoich latach mogło to wszystko szokować, sprawiać wrażenie odważnego i wyzwolonego podejścia do sztuki animacji. Dziś niestety raczej śmieszy. Czas nie obszedł się z tą częścią nazbyt łaskawie. O ile w przypadku Kanashimi no Belladonna nieszablonowe i artystyczne podejście do erotyki może nawet dziś intrygować, trudno o tym mówić w przypadku omawianej tu produkcji. Te pokraczne, rysowane mocno uproszczoną kreską postaci rodem z Asterixa czy Kajka i Kokosza nie mają zbytnich szans, aby swoimi wyczynami łóżkowymi (pokazywanymi zresztą dość oględnie) zgorszyć dziś kogokolwiek. Lepiej już bronią się żarty o tej tematyce (jak choćby rozmowa Kleopatry i Antoniusza o bananach).

Skoro przy dorosłej tematyce jesteśmy – przemocy w tym filmie jest dużo. Ale pojawia się tu ten sam problem, co w przypadku seksu – im bardziej realistycznie starali się twórcy ową przemoc pokazać, tym bardziej popadali w groteskę. Mamy tu np. krwawą bitwę morską, podczas której trup ściele się gęsto, a krew tryska strumieniami – tymczasem mijające się galery mrugają do siebie oczami, a przed rozpoczęciem starcia wodzowie grają w „kamień, nożyce, papier” o to, kto pierwszy zacznie ostrzał. Groteska w tym samym stopniu zresztą dotyka bohaterów. Cezar wygląda jak zielony olbrzym, Marek Antoniusz to grubas z kompleksem małego członka, a Oktawian to fioletowy, chudy karzeł. Ten ostatni zresztą jako jedyny nie wpada w erotyczną pułapkę Kleopatry, gdyż jest innej niż cała reszta orientacji seksualnej i pożądliwym okiem łypie na Ioniusa. Scena, kiedy Kleopatra zmieniana jest w piękność, bardziej przypomina wyrabianie ciasta niż operację plastyczną.

Takiej treści towarzyszy równie odjechana oprawa graficzna. Pierwsze sceny (te w przyszłości) zostały zrealizowane z wykorzystaniem aktorów, na ciała których nałożono animacje postaci (metoda znana choćby z ekranizacji Władcy Pierścieni w reżyserii Ralpha Bakshiego). Przez większość filmu kreska jest względnie konwencjonalna, ale są momenty, kiedy twórcy idą na całość i zalewają widza psychodelicznymi animacjami, pozbawionymi niekiedy ładu i składu, robionymi ewidentnie wedle zasady „żeby było dziwniej”. Muzyka to równie dziwny konglomerat, w którym stylizowane na bliskowschodni folklor melodie przenikają się z hawajskimi przyśpiewkami, a marsze wojskowe brzmią cokolwiek oryginalnie. Wszystko to piękne, oryginalne, ale nieodmiennie nasuwa się pytanie – po co?

W odróżnieniu od wspominanej już tutaj Belladonny filmowe szaleństwo Cleopatry wydaje się kontrolowane i nie aż tak odważne czy awangardowe. Twórcy postanowili postawić na seks i pokazać go bardziej dosłownie – co niestety wyszło marnie, biorąc pod uwagę ówczesne możliwości techniczne. Słabo wypada także pretekst – owa historia przyszłości, która zajmuje raptem kilka minut trwającego niemal dwie godziny filmu. Nietrudno oprzeć się wrażeniu, iż dorzucono ją po to, aby jeszcze bardziej udziwnić całość i mieć okazję do mariażu filmu aktorskiego z animowanym. Do końca mnie to jednak nie przekonuje. Mam wrażenie, że Cleopatra była robiona nieco na siłę i bez owej iskry bożej, której wpływ nietrudno dostrzec w Belladonnie. Jeden z amerykańskich krytyków filmowych określił tę produkcję jako „film dla dzieci, tylko z gołymi piersiami”.

Wbrew powyższemu akapitowi nie uważam Cleopatry za film nieudany. Inaczej – to film bardzo stary (niemal czterdziestoletni), mocno już nadgryziony zębem czasu. To, co miało w nim szokować i bulwersować, po latach nie szokuje już absolutnie, natomiast to, co miało śmieszyć – wciąż śmieszy. Co więcej, potencjał humorystyczny tego filmu wraz z upływem lat wzrósł dość mocno, więc oglądana pod tym kątem Cleopatra ma szansę się nawet podobać. Oczywiście dla tych fanów, których interesują meandry japońskiej animacji, film ten jest przystankiem obowiązkowym, gdyż bez niego zapewne japońska erotyka animowana nie wyglądałaby tak, jak wygląda.

Grisznak, 2 października 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Mushi Productions
Autor: Osamu Tezuka
Projekt: Kou Kojima
Reżyser: Eiichi Yamamoto, Osamu Tezuka
Scenariusz: Osamu Tezuka
Muzyka: Isao Tomita