Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 5/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 226
Średnia: 6,82
σ=1,79

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Mnemosyne – Mnemosyne no Musume-tachi

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 6×45 min
Tytuły alternatywne:
  • Mnemosyne -ムネモシュネの娘たち-
  • Rin – Daughters of Mnemosyne
zrzutka

Seks, przemoc i zagadki kryminalne. Modelowy przykład średniej serii ze świetnie wymyśloną główną bohaterką.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Zabicie osoby nieśmiertelnej nie jest lekkim kawałkiem chleba. W pewnych kręgach za najskuteczniejszy sposób uważa się dekapitację, poprzedzoną sakramentalną formułką „There can be the only one”. Obawiam się jednak, że i ta metoda zawiodłaby w przypadku Rin Asougi, głównej bohaterki Mnemosyne. Miała ona swego czasu szczęście wchłonąć ziarno półrealnego drzewa Yggdrasil, które wisi sobie nad światem. Jedno na milion z takich ziarenek daje nieśmiertelność, ale wyłącznie kobietom. Osoby takiej nie da się praktycznie w żaden sposób zabić – cokolwiek by się z nią stało, i tak odżyje. Dodać trzeba, że w przypadku profesji, jaką trudni się nasza bohaterka – prywatnego detektywa, jest to całkiem przydatna zdolność. Zwłaszcza że przeciwnicy, z którymi przychodzi jej się zmierzyć, lubią wystawiać na próbę jej zdolności regeneracyjne.

Oczywiście żaden Sherlock Holmes nie poradziłby sobie bez swojego Watsona. W przypadku Rin owym „paliwem napędzającym jej mózg” (a kto wie, czy przy okazji i nie coś innego?) jest Mimi, genialna hakerka ze słabością do wódki, podobnie nieśmiertelna, jak nasza pani detektyw. Obie bohaterki tworzą całkiem zgrabny duet, przy czym Rin zajmuje się zwykle fizyczną częścią roboty, zaś Mimi – gromadzeniem informacji. Mówiąc o postaciach, wspomnieć wypada jeszcze o Laurze – rudowłosym nemezis głównej bohaterki, która za cel postawiła sobie, najbardziej jak tylko można uprzykrzyć jej życie. Okazji zaś jej nie brakuje, gdyż przy niemal każdym śledztwie prowadzonym przez Rin przychodzi im ze sobą walczyć.

Mnemosyne to swoisty melanż kryminału i horroru, ozdobiony pokaźnymi ilościami przemocy i golizny. Jest to jedna z tych serii, w przypadku których dopisek "+18” wydaje się mieć pełne uzasadnienie. Rin raz po raz jest faszerowana ołowiem, ale akurat te sceny do zbyt brutalnych jeszcze nie należą, przynajmniej na tle takich atrakcji jak nadziewania bohaterki haczykami do ryb, polewanie jej kwasem lub nawet odgryzanie kawałków ciała. Do koloru, do wyboru, pełen przekrój. Do tego nieco mniejsza, ale wcale nie skromna dawka seksu – jest on najlepszym znanym Rin sposobem zapłaty za informacje. A że ciało ma posągowe, to i chętnych nie brakuje. Pojawia się jeszcze dość mocny wątek shoujo­‑ai, gdyż organizacja zajmująca się dostarczaniem informacji naszym bohaterkom składa się wyłącznie z niewyżytych seksualnie lesbijek.

Podejrzewam, że wszystko, co napisałem powyżej, raczej nie zachęca do zainteresowania się Mnemosyne. Cóż, trudno ów tytuł uznać za porywające pod względem fabularnym anime, widać gołym (nomen omen) okiem, że twórcy starali się upchnąć tu tyle golizny i przemocy, ile tylko można. Jednakże stara i sprawdzona prawda głosi, że nawet słabą serię może uratować dobrze napisana postać głównego bohatera. Mnemosyne stanowi niemal podręcznikowy przykład takiego casusu. Nie wykluczam, że to kwestia moich indywidualnych gustów, ale nie sposób nie polubić Rin. Nie jest, jak to zwykle bywa, nastolatką w szkolnym mundurku, ale dorosłą kobietą (zarówno fizycznie, jak i psychicznie) o długich, zielonych włosach i nieodłącznych okularach, ubierającą się gustownie, na dodatek dysponującą słusznych rozmiarów hmm… przesłaniem (miseczka D, na oko).

O ile pierwsze trzy odcinki to epizodyczne historie, poświęcone osobnym śledztwom, o tyle drugi łuk fabularny tworzy dość zgrabną całość. Twórcy, mając do dyspozycji nieśmiertelne postaci, zastosowali ciekawy zabieg – kolejne epizody rozgrywają się na przestrzeni lat 1990–2055, w efekcie czego klientem Rin bywa najpierw ojciec, a następnie jego dorosły już syn. Co więcej, stopniowo pojawiają się tu ciekawsze sprawy niż szalony naukowiec usiłujący skazić Japonię wirusem z czasów wojny. Przede wszystkim istotna jest kwestia wirtualnej rzeczywistości, nazywanej tu „2.0” (w odróżnieniu od świata realnego – „1.0”). W kolejnych odcinkach, dzięki skokom czasowym, obserwujemy postępujący wpływ sieci na życie, od Internetu jaki znamy, przez rozwój sztucznej inteligencji aż po sytuację, w której gotowe „skiny” np. ciuchów ludzie ściągają z Internetu i noszą na sobie. Niestety dość szybko to ciekawe, futurystyczne tło zostaje zastąpione rąbanką i bełkotem.

Trzy słowa ojca prowadzącego na temat technikaliów – przede wszystkim – przewijajcie opening! Wszyscy wiemy, jakie cuda Japończycy potrafią wyczyniać z angielskim, tu zaś mamy całą piosenkę śpiewaną w ten sposób. Dość dobrze za to prezentuje się oprawa graficzna. Nie mamy tu fontann krwi wystrzeliwujących z każdej, najmniejszej nawet rany. Jak to w seriach grozy bywa, gros akcji rozgrywa się w nocy, często w półmroku, co stanowi pewien dyskomfort w oglądaniu. Projekt postaci jest staranny, zaś całość – poważna, próżno szukać tu celowych, humorystycznych deformacji.

Podejrzewam, że piszę o serii – meteorze, o której dość szybko zapomnimy. Ani ona długa, ani wymagająca, zaś przesadne epatowanie nagością i przemocą może zniesmaczyć część widzów (inna bajka, że zapewne drugą część zachęci). Nie ma ona zbyt wiele do zaoferowania, poza naturalnie główną bohaterką. Ale ilu z was oglądało Hellsinga głównie dla Alucarda? Na tej samej zasadzie Mnemosyne można oglądać dla Rin.

Grisznak, 21 sierpnia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: XEBEC
Projekt: Chuuou Higashiguchi, Mitsuru Ishihara
Reżyser: Shigeru Ueda
Scenariusz: Hiroshi Oonogi
Muzyka: Takayuki Negishi